wtorek, 15 lipca 2014

14.07 Od Gibraltaru na wschód

Rano obudziliśmy się w dobrych humorach, spakowaliśmy i ruszyliśmy na Gibraltar.
Cel został osiągnięty. Kontrola paszportowa, przejazd przez lotnisko (jedyna możliwość na tej niewielkiej górze, to zrobić lotnisko zaraz za granicą, na kawałku płaskiego w poprzek drogi, gdzie obywa się cały ruch do i z Gibraltaru).

Gibraltar to brzydki kawałek ziemi. Anglicy, albo olali totalnie, albo nie mają żadnego pomysłu na tą kolonię. Wszędzie dookoła czuć wpływy krajów arabskich, począwszy od chaosu, większego niż w Hiszpanii, aż po napisy na tablicach drogowskazowych z arabskimi szlaczkami.

Jedziemy przez Gibraltar do "Europa point", czyli jak mniemam miejsca, gdzie zaczyna się symbolicznie Europa. Jest to miejsce o tyle dla nas Polaków ważne, że stoi tu tablica upamiętniająca katastrofę lotniczą Sikorskiego.

Ta część Gibraltaru jest chyba najładniejsza i najbardziej uporządkowana, ale to zalefwie parę hektarów porządku ;).

Oczywiście, gdy spojrzeć w kierunku morza, widać Afrykę. Wydaje się, że możnaby przepłynąć ...

Zachodzimy do lokalnej restauracji, ale ceny w funtach wyższe niż te hiszpańskie w Euro nas zdecydowanie zniechęcają. Wyjeżdżamy z Gibraltaru. Cel wyprawy został osiągnięty ;).
Dalej wpadamy na drogę krajową "Autovia del Mediterraneo" i jedziemy w kierunku Malagi i dalej.
W pewnym momencie, chłopaki są zmęczeni drogą. Zjeżdżamy na przygodnym zjeździe w kierunku morza i dojeżdżamy do plaży w malej miejscowości. Decyzja może być tylko jedna. Wskakujemy w kąpielówki i do wody. Jest super. 

Potem restauracja i "Menu of the day", czyli najtańszy zestaw proponowany przez kucharza.
Tym razem jest to - przypadek?, nie sądzę - paella ;). Pyyyyycha.

Jedziemy dalej. Za Malagą otoczenie brutalnie zmienia swój wygląd. Wjeżdżamy do kraju badylarzy. Serio.
To okropne co zrobili z krajobrazem. Jedziesz drogą a wszędzie na prawo i lewo jak okiem sięgnąć namioty takie szklarniowe z warzywami i czym tam jeszcze. 
To najbrzydsza część wybrzeża Europy z małym ruchem turystycznym. Zajeżdżamy w miejsce, gdzie powinien być camping. Kiedyś był ...
Szukamy następnego. Jest. Ufff. Rozbijamy się legalnie i idziemy spać. Badylarski kraj nie zachęca do zwiedzania.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz